poniedziałek, 1 października 2012

Jak ja nie lubię poniedziałków...! a może zacznę... :D

Witam Was Kochani z uśmiechem, bo przebrnęłam już przez swój poniedziałkowy dół...
Z rana było okrooopnie, kończyłam pisanie pracy z polskiego, więc mimo iż miałam na 9, musiałam wstać o 6 żeby wyrobić się ze wszystkim... wiadomo jak to jest przy diecie, szczególnie tej Gacowej, gdzie posiłki są skrupulatnie zaplanowane i nie ma bata, żeby coś sobie pozmieniać. W wyjściach na miasto, do szkoły czy gdziekolwiek, w porze posiłkowej zawsze towarzyszy mi `psikowe pudełko`. Jego zawartość zależy od mojego jadłospisu :)

Otworzyłam oczy i od razu pomyślałam o śniadaniu... Przez głowę przeleciała mi myśl `tłuszczówka... bleeee` :( no cóż, mus to mus. Zjadłam co trzeba było, poleciałam do szkoły. Dzień minął bardzo szybko, choć walczyłam ze swoją myślą `tłuszczówka=bleee` i WYGRAŁAM! :D
Wróciłam do domu z myślą, co będę jeść :P ...wymyśliłam i... Ruszyłam do sklepu, zakupiłam karkówkę i wątróbkę, z forum dieta.pl wygrzebałam Agatkowy przepis na pasztet i zrobiłam go :) Pasztet o magicznej mocy, bo przywrócił mi wiarę, w to, że wytrwam do piątku bezgrzesznie. A no i oczywiście w międzyczasie nosiło mnie okropnie za czymś słodkim, ale z tym też nauczyłam się walczyć :) Póki co dzień minął w miarę pozytywnie, przede mną zajęcia z fizyki, na które zaraz zmykam, a potem kolejna porcja zadań z matmy i fizy <3

Buziaki, trzymajcie się cieplutko :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz